Archiwum dla 22 listopada, 2008

Umieranie z miłości

Posted: 22 listopada, 2008 in i jeszcze coś

Największy problem z najlepszymi przyjaciółmi jest taki, że kiedy po wielu latach samotnych wędrówek znajdujemy kogoś, do kogo możemy pojechać w środku nocy i znaleźć bezpieczny kawałek suchego lądu, wiemy tylko dwie rzeczy – chcielibyśmy umrzeć z miłości oraz, że kiedyś nie będziemy chcieli i to drugie jest nawet gorsze.

W nocy inaczej chodzi się na zakupy, inaczej smakuje kandyzowane mleko czekoladowe z dmuchanym ryżem, inaczej z ust do ust przechodzą słowa i płyny ustrojowe.  Tak samo tylko, niemal jak funkcja wykładnicza, wzrasta to przeczucie, ta pewność, że może tylko do jutra, do za tydzień, że zaraz wszystko przestanie stać na głowie i ta słodka, uderzająca do głowy krew z powrotem wróci do lędźwi, do kończyn.

Zaopiekuj się mną, nawet gdy nie będę chciał
– i jakoś zawsze tak naprawdę się chce. I miliardy razy wyszeptane ciszej i głośniej „Dobrze, że jesteś” – i nigdy nie dodane „bo za chwilę Cię nie będzie, i już teraz sobie z tym nie radzę.”.

I wciąż to pytanie, ile można pełnych garści wynieść ze spektaklu o upadku, rozkładzie i „słodyczy pięknie zmarnowanych lat”? Zapłać 1.50 zł za bilet i tyle, ile jesteś w stanie zjeść przez godzinę i unieść na rękach, pod warunkiem, że będziesz wracać na czworaka. Suko.